przez igutka » 26 sierpnia 2006, 09:55
Nasza sunia wlasciwie nie broni sie przed nauka komanda"lezec". Wprawdzie nie wykonuje go jeszcze , ale chetnie sie uczy i podczas zabawy nie ma oporow przed polozeniem sie, czeka wtedy na pochwale, ktora za kazdym razem dostaje. Generalnie to nie ma z nia wiekszych problemow. Jednak od czasu do czasu (czyt. kilka razy w ciagu dnia) "cos" chce i wtedy sie zaczyna istny cyrk. Szczekanie, gryzienie nas, zabieganie nam drogi. W takiej sytuacji nie slucha niczego. Czasami komenda "siad" odwraca jej uwage na chwileczke. Te komende wykonuje mala z prawdziwa rozkosza i jest przy tym niezwykle elegancka i dostojna. W sytuacji kiedy juz nic nie pomaga, odprowadzamy ja na jej miejsce(idzie dobrowolnie i chetnie), zapinamy ja na smycz(nie stawia rzadnych oporow) i juz jest spokoj. Mala kladzie sie i wycisza. Wlasciwie po trzech-pieciu minutach odpinam ja, glaszcze i jest wszystko dobrze. Mam wrazenie, ze ona tez potrzebuje jakos z tej trudnej sytuacji wybrnac "z twarza" i dlatego tak chetnie sie temu poddaje. Ostatecznie to nie ona skapitulowala tylko zostala do tego "zmuszona".
Jezeli chodzi o jedzenie to nie ma juz zadnych problemow. Karmimy ja z reki i chyba jej sie to bardzo podoba. Nie wymusza na nas zeby jej dac juz jesc, je spokojnie, niezbyt sie spieszac, wykazuje duza cierpliwosc. Powiedziana nam ze karmienie z reki pokazuje kto jest szefem, ale my mamy wrazenie, ze tak naprawde to okaz sympatii i akceptacji z naszej strony. Nasza poprzednia psina chciala byc karmiona z reki wtedy gdy bylo jej zle albo byla chora. To bardziej wyglada mi na potrzebe pomocy niz na poddanie sie.