przez szymon » 26 listopada 2009, 22:29
Trzeba rozróżnić zło konieczne od takiego, któremu można i trzeba zapobiec.
Nie wyobrażam sobie zakazać rolnikom używania ciągników. Można co najwyżej starać się minimalizować szkody przez nie wyrządzane. Natomiast zakaz puszczania psów luzem jest, jak widać, zupełnie realny. Inna sprawa, że niekoniecznie skuteczny ale kto za to odpowiada nietrudno zgadnąć.
Problem w tym, że na wsiach i w małych miastach nie łatwo odróżnić kanapowca od psa, który faktycznie żyje w lesie. Dlatego wspominałem o różnych doświadczeniach. Z moich jasno wynika, że najczęściej to jeden i ten sam pies. To nie to sam co wyczesane pupilki z bloków. Pisałem już kiedyś o tym jak kawałem czasu temu chadzałem do lasu ze swoją nieżyjącą już babcią i jej psami (dwa mieszańce jeden mały drugi wielkości sporego owczarka niemieckiego), które nigdy nie były na smyczy. Za mały wtedy byłem, żeby cokolwiek o świecie wiedzieć ale wystarczająco duży, żeby pamiętać. Babcia, pewnie nie ze złej woli a ze zwykłej niewiedzy i przyzwyczajenia, zawsze puszczała psy luzem. A psy, mimo, że w domu miały wszystko, zawsze ganiały za jeleniami i sarnami z głośnym ujadaniem. Do tego ten mniejszy praktycznie za każdym razem musiał coś zatłuc. A to młode zające podusił, pisklęta z gniazda powyjadał albo karczownika przekąsił...
Ile takich psów wychodzi co dziennie na spacer do lasu ze swoimi pobłażliwymi właścicielami? W takich wioskach i miasteczkach ludzie nie chadzają do lasu od święta. Oni, podobnie jak kiedyś moja babcia, zbierają gałęzie na opał, grzyby na obiad czy jagody na sprzedaż praktycznie codziennie. I praktycznie codziennie biorą ze sobą psy, którymi się w lesie zupełnie nie przejmują bo są zajęci czym innym.
Dlatego poza wszystkimi negatywnymi skutkami takiej nieodpowiedzialności drażni mnie również to, że te psy są często niebezpieczne dla siebie nawzajem oraz dla mnie i mojego psa, który nie ma się jak bronić ze smyczą czy kagańcem. Taki grzybiarz ma w głębokim poważaniu, że jego kundel kogoś obszczekuje parę kilometrów dalej. Nieraz zdarzało mi się użyć gazu.