Obyczaje w sklepach mysliwskich

Rozmowy na tematy aktualne, problemowe, niewygodne

Moderator: Cyzio

Obyczaje w sklepach mysliwskich

Postprzez jdonne » 26 stycznia 2011, 10:49

Witam Kolegów.

zastanawia mnie pewien fenomen ekonomiczny w naszym kraju. mamy tu 120tys. myśliwych. sklepów myśliwskich nie jest jednak tak znowu dużo. stąd świadomość sklepikarzy, ze klyent i tak przyjdzie, spowodował, ze klyent traktowany jest zlewczo przez sklepikarza, o ile nie jest jego kumplem lub nie pojawia się u tegoz sklepikarza od co najmniej 5 lat.

W moim prywatnym rankingu króluje niezmiennie warszawski sklep na woli- co do zasady czułem się tam traktowany per noga, jeszcze trochę i pan za ladą by mnie zapytał "a pan to do kogo?". rozumiem, ze podstawą przeżycia jako klyent sklepu myśliwskiego jest w naszym kraju łaszenie się jak pies do sklepikarza, jednak trochę dziwi mnie, ze ten stan tak długo się utrzymuje. czy "klyent z ulicy" nie ma szansy na normalne traktowanie? jak to wygląda Waszym zdaniem w skali kraju? chętnie usłyszałbym również zdanie sklepikarzy.
DB
jdonne
 
Posty: 3
Dołączył(a): 25 stycznia 2011, 23:00

Re: Obyczaje w sklepach mysliwskich

Postprzez novi » 26 stycznia 2011, 13:04

A może to z tobą jest coś nie tak? Nie pomyślałeś o tym?
novi
ponad 1000 postów!
ponad 1000 postów!
 
Posty: 1696
Dołączył(a): 3 stycznia 2006, 22:41

Re: Obyczaje w sklepach mysliwskich

Postprzez wewiora22 » 26 stycznia 2011, 14:01

Oni wiedzą że sklep łowiecki to nie np spożywczy, jest ich b. nie wiele a myśliwy jeżeli poluje czynnie nie obejdzie się bez amunicji, czy też nowo wstępujący bez broni i potrzebnych akcesorium. Tak więc obchodzą się z klientami tak jak kolega mówi :)
Avatar użytkownika
wewiora22
 
Posty: 10
Dołączył(a): 22 stycznia 2011, 23:44
Lokalizacja: Łęczyca/ Szczytno

Re: Obyczaje w sklepach mysliwskich

Postprzez novi » 26 stycznia 2011, 14:11

A co to ma za znaczenie ze myśliwski a nie spożywczy? Nie podoba wam się na Wolność - idźcie do Hubertusa, Kalibra, Szustera czy na Grenadierów.
Tylko coś mi się wydaje ze wam się wszędzie nie podoba :)
novi
ponad 1000 postów!
ponad 1000 postów!
 
Posty: 1696
Dołączył(a): 3 stycznia 2006, 22:41

Re: Obyczaje w sklepach mysliwskich

Postprzez jdonne » 26 stycznia 2011, 18:58

kolega novi dal przyklad swoistej wysokiej kultury rozumowania: jak razi cie chamstwo/olewactwo, nie probuj tego zmienic, nie probuj o tym rozmawiac, po prostu omijaj je z daleka. to jest jakies wyjscie, niemniej jednak nie to jest przedmiotem dyskusji. tutaj zastanawiamy sie nad tym, dlaczego taka sytuacja utrzymuje sie na rynku od tylu lat.
jedna z prób odpowiedzi na to pytanie może być taka- dostęp do broni oraz do obrotu bronią jest reglamentowany, za malo dziala na nim pormiotow, by mozna bylo mowic o mechanizmach wolnorynkowych. Gdyby sklepów bylo w Warszawie 10 sklepów zamiast 4, być może inaczej by to wyglądało. Nota bene, z hubertusem miałem na razie mile doświadczenia- odpowiadają na maile, są raczej uprzejmi w obyciu.
jdonne
 
Posty: 3
Dołączył(a): 25 stycznia 2011, 23:00

Re: Obyczaje w sklepach mysliwskich

Postprzez novi » 26 stycznia 2011, 19:38

Odnoszę wrażenie ze ty dajesz przykład niskiej kultury osobistej.
Nie wydaje ci się przypadkiem (pewnie ci się nie wydaje) ze to jak ktoś cię traktuje wynika z twojego zachowania?
Póki co to ty tu jesteś pełen pretensji bo pan cie omal nie zapytał "a pan do kogo"
Skoro tak, to widocznie tak cię ocenił, a skoro tak cię ocenił to pewnie wynikało to z twojego zachowania.

Z drugiej zaś strony, jeżeli nawet facet jest nieuprzejmy to trzeba mieć nieciekawie pod sufitem by go usiłować uczyć czegokolwiek. On tam jest u siebie i ma prawo mieć kaprys olać potencjalnego klienta :)
novi
ponad 1000 postów!
ponad 1000 postów!
 
Posty: 1696
Dołączył(a): 3 stycznia 2006, 22:41

Re: Obyczaje w sklepach mysliwskich

Postprzez szymon » 26 stycznia 2011, 19:53

novi napisał(a):On tam jest u siebie i ma prawo mieć kaprys olać potencjalnego klienta :)


A klient ma prawo o tym napisać na forum, żeby taki olewacz jeden z drugim sobie przypomniał, że to już nie te czasy i że do klienta trzeba z szacunkiem choćby mu źle z oczu patrzyło ;)

Powiem szczerze, że za każdym razem kiedy odwiedzam Polskę potrzebuje dłuższego czasu, żeby się na nowo przyzwyczaić do kaprysów i humorów polskich sprzedawców. I to często w prywatnych sklepach, gdzie, wydawałoby się, właścicielowi powinno szczególnie zależeć na zrobieniu jak najlepszego wrażenia. Nie wiem jak się zachowywał w sklepie jdonne ale to z pewnością nie dotyczy jedynie sklepów myśliwskich. Najlepiej to widać jak się człowiek przyzwyczai do normalnego traktowania w sklepie ale muszę przyznać, że zauważałem to również przed wyjazdem. Ale nie przejmuj się jdonne. Z ankiet wynika, że do moskiewskiej "sklepowej uprzejmości" i tak nam daleko :lol:
szymon
ponad 1000 postów!
ponad 1000 postów!
 
Posty: 1004
Dołączył(a): 24 lutego 2006, 11:42
Lokalizacja: Z "zagranicy" ;)

Re: Obyczaje w sklepach mysliwskich

Postprzez novi » 26 stycznia 2011, 20:04

Szymonie - nikt olanemu klientowi niczego nie zabrania :) Tylko póki co nie bardzo wiadomo cóż takiego zbulwersowało szanownego klienta :) Jedyne co wiadomo to to, o co nie zapytał sprzedawca klienta.
novi
ponad 1000 postów!
ponad 1000 postów!
 
Posty: 1696
Dołączył(a): 3 stycznia 2006, 22:41

Re: Obyczaje w sklepach mysliwskich

Postprzez novi » 26 stycznia 2011, 20:20

A swoja drogą to co ta młodzież taka delikatna. W dupach się poprzewracało! Kiedyś był jeden sklep nieboszczki Jedności a teraz by 10 chcieli! Bo Pan Ladowy na jednego z drugim się krzywo spojrzał! W Jedności za lada stał facet co mial zeza i się ciągle krzywo patrzył i jakoś nikt nie marudził. Internetu nie było.
novi
ponad 1000 postów!
ponad 1000 postów!
 
Posty: 1696
Dołączył(a): 3 stycznia 2006, 22:41

Re: Obyczaje w sklepach mysliwskich

Postprzez szymon » 26 stycznia 2011, 20:31

:lol: No tak. Z tym, że mnie się wydaje, że jednak lepiej starać się zmieniać sprawy na lepsze niż tłumaczyć starą biedę tym, że zawsze tak było i jeszcze nikt od tego nie umarł. W przeciwnym razie nigdy byśmy się z jaskini nie wynieśli bo i po co? Na łeb się przecież nie leje a jak se ogień napalę to całkiem ciepło ;)

Ja nie chce tu występować jako adwokat jdonne bo nie znam sytuacji i z całą pewnością nie jest tak, że wszyscy sprzedawcy w Polsce są źli do szpiku kości a zachód to jest taki hej do przodu. Ale nie zdziwiłbym się gdyby się okazało, że spotkało go to z czym ja się tak często spotykam. Im dalej na wschód tym częściej. Zaczynając od Niemiec wschodnich i pomijając Skandynawię. To jest ciężko opisać bo to zwykle są odczucia i wrażenia. Niemniej jednak wielu sprzedawców do perfekcji opanowało sztukę wywoływania w klientach wrażenia, że są w sklepie intruzami zanim się jeszcze zdążą odezwać. Ich miny i czyny znają się krzyczeć: "po coś tu w ogóle przyszedł? Teraz muszę się tobą zająć i kawa mi wystygnie w między czasie".
Ale poczekajmy co napisze założyciel wątku. Może jemu rzeczywiście chodzi o coś innego.
szymon
ponad 1000 postów!
ponad 1000 postów!
 
Posty: 1004
Dołączył(a): 24 lutego 2006, 11:42
Lokalizacja: Z "zagranicy" ;)

Re: Obyczaje w sklepach mysliwskich

Postprzez novi » 26 stycznia 2011, 20:50

A ja myślę że się nie dowiemy o co chodzi.
novi
ponad 1000 postów!
ponad 1000 postów!
 
Posty: 1696
Dołączył(a): 3 stycznia 2006, 22:41

Re: Obyczaje w sklepach mysliwskich

Postprzez jdonne » 27 stycznia 2011, 00:31

novi napisał(a):A swoja drogą to co ta młodzież taka delikatna. W dupach się poprzewracało! Kiedyś był jeden sklep nieboszczki Jedności a teraz by 10 chcieli! Bo Pan Ladowy na jednego z drugim się krzywo spojrzał! W Jedności za lada stał facet co mial zeza i się ciągle krzywo patrzył i jakoś nikt nie marudził. Internetu nie było.


kolego novi, PRL sie dawno skonczyl, nie wiem, czy kolega zauwazyl, czy tez po kryjomu wywiesza flage na 22 lipca?
klientowi nalezy sie ze strony sklepikarza szacunek od momentu przekroczenia progu sklepu, taki jest obyczaj biznesowy w cywilizowanym swiecie. kazde odstepstwo od tej normy jest patologią, którą należy piętnować. proponuję, żeby kolega wpadł do sklepów mysliwskich w paryzu, londynie czy berlinie i porownał standard obsługi. mogę koledze służyć adresami na priva.
jdonne
 
Posty: 3
Dołączył(a): 25 stycznia 2011, 23:00

Re: Obyczaje w sklepach mysliwskich

Postprzez richy » 27 stycznia 2011, 11:17

Macie rację panowie , w Polsce jeszcze jakiś czas potrwa wyeliminowanie tych starych nawyków.Z tą kawą czy kanapką jedzoną o jakiejkolwiek godzinie pracy urzednika to trochę śmiechu warte,wejdziesz i wygląda na to że mu przeszkadzasz. Ci co to znają i mają to na bieżąco to dla nich to jest może normalka ,ale jak jesteś gdzie indziej(na zachodzie) odpowiednio fachowo, mile załatwiony to w Polsce nie wiesz jak się zachować, czy może z jakąś kopertą wejść do urzędu czy uprzedzić wcześniej sklepowego że się przyjdzie.No , ale trzeba mieć nadzieje że się zmieni ,bo spotkalem sie kilka razy gdzie naprawdę obsługa jest na pięć.
richy
 
Posty: 229
Dołączył(a): 2 grudnia 2009, 13:05

Re: Obyczaje w sklepach mysliwskich

Postprzez novi » 27 stycznia 2011, 11:40

Właśnie - jdonne ! PRL się skończył a wygląda na to że ty mentalnie w nim zostałeś :) Co ... brakuje ci książki skarg i zażaleń?
Facet, może trzeba było zacząć od ... "dzień dobry"? Może trzeba popracować nad wyrażaniem myśli i pragnień? Wtedy sprzedawca nie zastanawiał by się czy czasem nie pomyliłeś lokali :)

Z drugiej zaś strony :) Firma ma chyba prawo prowadzić własną politykę handlową? Np zasmarkanych lub w spodniach moro czy rozwiązanych butach nie obsługujemy, albo określić czas przeznaczony na jednego klienta? Np 3 min. Jak się klient wyrobi to jego sukces, jak nie to wypad :) Czas to pieniądz a czas przeznaczony na słuchanie widzimisię różnych oryginałów to czas stracony:)
W końcu to czyjaś firma i czyjeś pieniądze a nie interes wielce szanownych panów klientów.
novi
ponad 1000 postów!
ponad 1000 postów!
 
Posty: 1696
Dołączył(a): 3 stycznia 2006, 22:41

Re: Obyczaje w sklepach mysliwskich

Postprzez szymon » 27 stycznia 2011, 17:17

Ja to tak sobie myślę, że o interes to trzeba dbać. Mówią, że czas to pieniądz ale niech nie zapominają, że ten pieniądz przychodzi w portfelach klientów.
novi napisał(a):W końcu to czyjaś firma i czyjeś pieniądze a nie interes wielce szanownych panów klientów.

Owszem, tyle, że bez wielce szanownych panów klientów interesu by niestety nie było wcale. Dobrze jest o tym pamiętać zanim się wprowadzi segregacje ;) No chyba, że ktoś jest takim bogatym ekscentrykiem i prowadzi sobie sklep dla zabawy, to już jego sprawa czy będzie uprzejmy czy też w ogóle nikogo poza najbliższą rodziną nie zechce obsłużyć.
szymon
ponad 1000 postów!
ponad 1000 postów!
 
Posty: 1004
Dołączył(a): 24 lutego 2006, 11:42
Lokalizacja: Z "zagranicy" ;)

Następna strona

Powrót do O Czym Szumią Knieje

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 66 gości