Obyczaje w sklepach mysliwskich

Rozmowy na tematy aktualne, problemowe, niewygodne

Moderator: Cyzio

Re: Obyczaje w sklepach mysliwskich

Postprzez novi » 27 stycznia 2011, 19:29

Szymon.
Co jeżeli w wyniku przeprowadzonej kalkulacji wyjdzie na to że zwolnienia lekarskie obsługi sklepu bedące skutkiem obsługiwania zasmarkanych klientów kosztują firmę więcej niż dochód z tych klientów?
Jeżeli niebezpieczeństwo tego że jeden z drugim w rozwiązanych butach się potknie i zdemoluje sklep (pomijając własny wygląd) jest większe niż potencjalne zyski z jego zakupów?

Dobra jaja sobie robię ....

Mówiąc poważnie to komuś tu się trochę popierdzieliło w głowie. Facet jeszcze się nie przedstawił a wyciąga fujarę i sika na sklep bo mu się coś nie podobało. Miało prawo mu się nie podobać, tylko jak już publicznie usiłuje sikać to niech powie co go tak zbulwersowało. Ktoś go tam obraził? Od tego są odpowiednie instytucje.

Mówisz o tym ze tu w Polsce tak ci się nie podoba obsługa? A ja ci powiem że często się zastanawiam czekając na swoja kolej podczas zakupów jak ci ludzie dają sobie radę z ta bandą upośledzonych klientów z którymi muszą się zmierzyć? Co ich powstrzymuje przed wzięciem do rak porządnego wyciora i nie przylać przez łeb jednemu z drugim gdy po polsku nie rozumie. I ze dwa kopy za drzwiami żeby szerokim łukiem omijał.
novi
ponad 1000 postów!
ponad 1000 postów!
 
Posty: 1696
Dołączył(a): 3 stycznia 2006, 22:41

Re: Obyczaje w sklepach mysliwskich

Postprzez szymon » 28 stycznia 2011, 05:13

To nie do końca jest tak, że tylko w Polsce zdarzają się nieprzyjemności. Ale bez wątpienia są częstsze i są raczej normą niż odstępstwem. W UK można z łatwością rozróżnić dwa typy obsługi klienta: tradycyjna brytyjska i tradycyjna hinduska. Ta druga - bardzo częsta w pewnych instytucjach. Ja nie wiem jakie oni mają u siebie w Indiach zwyczaje ale przy nich Rosjanie z pewnością straciliby tytuł najbardziej nieprzyjaznej obsługi. Chodzi się tam tylko jak człowiek nie ma wyjścia. Dlatego jestem uczulony na coś takiego bo nie jesteśmy krajem odizolowanym i opinię o sobie wystawiamy nie tylko przed samymi Polakami.
Wiem jacy potrafią być klienci i na to też nieraz zwracam uwagę. Tyle, że tutaj akurat była mowa o tych zza drugiej strony lady. "Kultura" u zachodnich sprzedawców wynika nie tyle z jakiejś wrodzonej łagodności co z wymagań wolnego rynku, który u nich rozwija się trochę dłużej i pewnie właśnie stąd ta różnica w podejściu do sprawy. Dlatego zwykły obywatel potrafi zrobić w sklepie awanturę, bo miał zły dzień w pracy, bo wie, że obsługa może go najwyżej przeprosić. I to jest dopiero nie fer. Ale cóż... chcesz pracować - siedź cicho. :roll: Tu są nawet specjalne szkolenia na asystenta sprzedawcy. Uczą i przepytują jak wchodzić klientowi w tyłek :) Dosłownie. A to jest praca często za minimalną stawkę. Ale jak taki delikwent (klient) przesadzi i mimo uprzejmości załogi będzie się wyjątkowo źle zachowywał, to zostanie wyniesiony ze sklepu przez ochronę a nawet aresztowany, w zależności od tego co i gdzie przeskrobał.
novi napisał(a):Facet jeszcze się nie przedstawił a wyciąga fujarę i sika na sklep bo mu się coś nie podobało.

To prawda. Dlatego nie wiedząc kto zacz, w całej dyskusji jego konkretny przypadek staram się pomijać bo go zwyczajnie nie znam. Sam autor taki raczej enigmatyczny.
Może za szybko się włączyłem i przerwałem ci twój specyficzny rytuał powitalny ;) ale tak rzadko się odzywam, że nie można mi tego mieć za złe :lol:
szymon
ponad 1000 postów!
ponad 1000 postów!
 
Posty: 1004
Dołączył(a): 24 lutego 2006, 11:42
Lokalizacja: Z "zagranicy" ;)

Re: Obyczaje w sklepach mysliwskich

Postprzez novi » 28 stycznia 2011, 12:45

Problem wcale nie dotyczy wyłącznie tej drugiej strony - za ladą. To ze są, czy bywają nieuprzejmi może wynikać z zachowania klienta.
Ja tam wychodzę z założenia, że sklep czy jakakolwiek inna firma jest powołana w jakimś określonym celu. Ludzie tam pracujący tez są zatrudnieni w jakimś określonym celu.
I teraz jeżeli klient miał "zły dzień" to niech go idzie odreagować w zaciszu swojego mieszkania, czy gdziekolwiek gdzie nie naraża nikogo na swój zły humor. To samo dotyczy pracowników. Jeżeli jest w złym stanie to niech sobie weźmie dzień wolny.

Tyle że w tym właśnie segmencie (pewnie w innych też) bardzo jaskrawo zarysowuje się pewien schemat działający w obie strony. To zjawisko "mędrca" któremu wydaje się, że wszystkie rozumy pozjadał i za cel postawił sobie uczenie innych. Najśmieszniej wychodzi gdy dwóch takich trafi na siebie. i teraz wszystko zależy od tego jak są "przesunięci w fazie". Jeżeli wyznają te same poglądy jest zabawnie gdy się nakręcają, natomiast gdy jest znaczne "przesunięcie w fazie" - iskrzy.
novi
ponad 1000 postów!
ponad 1000 postów!
 
Posty: 1696
Dołączył(a): 3 stycznia 2006, 22:41

Re: Obyczaje w sklepach mysliwskich

Postprzez davos » 30 stycznia 2011, 21:46

A ja myślę, że sztuka handlu polega na umiejętności gladkiego wchodzeniu klientowi w dupę. Jeżeli zachce mi się kaszanki to w jednym sklepie kupię bez problemu, w drugim kupię kaszankę, ale polecą mi jeszcze pół kilo mięsa na klops :D a w trzecim powiedzą- utocz sobie sam krwi baranie i wymieszaj z kaszą. Mając wybór, pójdę następnym razem tam gdzie mi się podobało i gdzie chcę zostawić swoje pieniądze.
Wszystkie sklepy to zwykły biznes- nie ma klientów, nie ma kasy, trza iść z torbami.
Wydawać by się mogło, że taka prosta zasada dotyczy także sklepów myśliwskich, ale życie pokazuje nieco inny mechanizm bo można iść do myśliwskiego np w Kielcach, Toruniu czy Zielonej Górze i tam sprzedawca może powiedzieć klienowi- spadaj leszczu a jak ci się nie podoba to jedź do Koszalina bo tam Skwarek jest uprzejmy.
Im większa konkurencja, tym bardziej gorliwie sprzedawca wchodzi w dupę bo taka jest jego rola; wejść w dupę żeby klient zostawił kasę. Jest kasa- żyjemy. Brak kasy- umieramy. Wielkość konkurencji jest wprost proporcjonalna do głębokości penetracji naszego odbytu.
Dlaczego jest tak mała konkurencja na rynku łowieckim tego nie wiem i narazie nie chce mi się nad tym myśleć bo mi się normalnie nie chce.
davos
 
Posty: 124
Dołączył(a): 22 września 2009, 21:33
Lokalizacja: z krzaków

Re: Obyczaje w sklepach mysliwskich

Postprzez novi » 31 stycznia 2011, 11:17

OOOO i to jest ciekawa koncepcja!
Połączenie sklepu z burdelem przy kalkulacji ceny tak ze klient płaci za np pasek do broni a w cenie jest .... no wiadomo co jest :)
To bardzo ciekawa forma zalegalizowania stręczycielstwa.

Myślisz davos że jdonne czegoś takiego oczekiwał? :)
novi
ponad 1000 postów!
ponad 1000 postów!
 
Posty: 1696
Dołączył(a): 3 stycznia 2006, 22:41

Re: Obyczaje w sklepach mysliwskich

Postprzez davos » 31 stycznia 2011, 14:57

Nie wiem czego jdonne oczekiwał, ale koncepcja na którą zwróciłeś uwagę wzbudza moje żywe zainteresowanie :lol:
Jednak w tym miejscu należałoby zastosować pewną skalę korzyści dodatkowych bo np za kupno paska, atrakcyjna ekspedientka moglaby tylko lekko zsunąc majtki. Scyzoryki, lornetki i odzież premiowana by była możliwością pogrzebania paluszkiem a dopiero dubeltowka czy sztucer zawierałyby w cenie dodatkowe bonusy.
Oczywiście sztucer z wyższej półki cenowej premiowany by był X 2 :lol: :lol:
davos
 
Posty: 124
Dołączył(a): 22 września 2009, 21:33
Lokalizacja: z krzaków

Re: Obyczaje w sklepach mysliwskich

Postprzez novi » 31 stycznia 2011, 21:16

Nieee - to bez sensu! Później taki j... (nie pamiętam jaki on tam nick miał) będzie mendził ze żeby zostać dobrze obsłużony to trzeba kupić minimum sztucer.

Teraz sobie wyobraź taka sytuację ... facet mówi do żony ... kochanie, zaczekaj w samochodzie, muszę tylko wpaść do sklepu po... baczki do bocka :)
Abo muszę koniecznie oddać sztucer do przystrzelania... i coś mi po strzale nie przeładowuje :)
novi
ponad 1000 postów!
ponad 1000 postów!
 
Posty: 1696
Dołączył(a): 3 stycznia 2006, 22:41

Re: Obyczaje w sklepach mysliwskich

Postprzez Dajrota » 1 lutego 2011, 16:05

wszystko ok, ale ja żądam pakietu dla małżeństw!!! :twisted:
Avatar użytkownika
Dajrota
 
Posty: 227
Dołączył(a): 29 stycznia 2010, 12:05
Lokalizacja: Kraków/Rajbrot

Re: Obyczaje w sklepach mysliwskich

Postprzez novi » 1 lutego 2011, 18:52

Dla małżeństw powiadasz! Coś w stylu..."czy mógłby pan wraz ze mną nauczyć moja żonę nabijać dubeltówkę"?... albo bocka - wszystko zależy od ułożenia...luf oczywiście.
novi
ponad 1000 postów!
ponad 1000 postów!
 
Posty: 1696
Dołączył(a): 3 stycznia 2006, 22:41

Re: Obyczaje w sklepach mysliwskich

Postprzez Dajrota » 2 lutego 2011, 16:45

novi, i właśnie za ten otwarty umysł Cię podziwiam :)
Avatar użytkownika
Dajrota
 
Posty: 227
Dołączył(a): 29 stycznia 2010, 12:05
Lokalizacja: Kraków/Rajbrot

Poprzednia strona

Powrót do O Czym Szumią Knieje

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 88 gości